Historia Kościoła Zielonoświątkowego w Lubartowie.

Historia Zboru sięga roku 1990. Wtedy to do Lubartowa w maju zawitał namiot misji chrześcijańskiej Kościoła Zielonoświątkowego. Przez tydzień czasu głoszona była Ewangelia a mówcami byli brat Mirosław Milewski i Marek Tomczyński. Do namiotu każdego dnia przychodziły setki osób. Wiele osób zostało uzdrowionych i wiele oddało swoje życie Panu Jezusowi Chrystusowi. Naliczyliśmy 120 decyzji. W niedzielę po misji namiotowej zorganizowane zostało pierwsze nabożeństwo w Domu Kultury, na które przybyło ok. 50 osób. Od  tego czasu rozpoczęły się systematyczne spotkania. Pracę prowadził misjonarz zaangażowany także w misji namiotowej Mariusz Gościło. Spotkania odbywały się w niedzielę w Domu Kultury, a w tygodniu w domu braterstwa Wiącków przy ul. Spacerowej. W ciągu roku kilka osób zdecydowało się na chrzest wodny. Jesienią 1991 roku został oficjalnie powołany Zbór Kościoła Zielonoświątkowego w obecności ówczesnego prezbitera Grzegorza Ilczuka, a na stanowisko pastora powołany został Mariusz Gościło. Przez pierwsze lata Zbór często zmieniał miejsce spotkań, były to wynajmowane od miasta domy kultury, dom partii, prywatne mieszkanie. Dość znaczącym wydarzeniem był pierwszy chrzest na basenie w Lubartowie w 1993 roku. Chrzest przyjęło wtedy 10 osób.
Na początku pracy w Lubartowie nawróciła się tez pierwsza osoba z Parczewa – Andrzej Mielczarczyk, także w tym mieście prowadzone były spotkania domowe, co w rezultacie po wielu latach zaowocowało powstaniem samodzielnego Zboru w Parczewie.

W roku 1993 Zbór otrzymał od miasta lokal do wynajmu, na poddaszu, przy ul. Rynek II. Lokal był w złym stanie technicznym, ale młodzi ludzie tworzący Zbór z zapałem wzięli się do remontu. Z miejscem przy ulicy Rynek II wiążą się najciekawsze historie Zboru. Przychodziło tam dużo młodych ludzi. Miejsce to było kaplicą i klubem młodzieżowym. Młodzi ludzie doświadczali zbawienia, uwolnienia, napełnienia Duchem Świętym, ale też prześladowania ze strony rodziców. Przykładowo rodzice jednej młodej siostry, która przyjęła chrzest zrobili wszystko by ją odciągnąć, przychodzili przed nabożeństwami, nachodzili pastora w domu, próbowali złożyć  zawiadomienie do prokuratury. Inna młoda siostra w dniu swojego chrztu wyszła z domu o 5 rano i przyszła już do kaplicy, aby mama nie zamknęła jej w domu. Była bita za swą wiarę sznurem od żelazka. Wiele młodych osób w wieku licealnym doświadczyło takich prześladowań i sporo odpadło.
W roku 1996 miała miejsce kolejna ewangelizacja namiotowa, która tym razem była już przygotowana przez Zbór w poście i modlitwie. Atmosfera i namaszczenie było duże, ale w porównaniu do roku 1990 przychodziło dużo mniej osób. Po ewangelizacji przybyło sporo nowych osób, zwłaszcza młodych. Chrzty wiary odbywały się regularnie nad rzeką Wieprz.
Również w 1996 roku miało miejsce pewne przebudzenie-ożywienie w Zborze. Związane to było z wizytą pastora Dennisa Greenidge’a z Londynu. Bóg w związku z tą wizytą szczególnie pobłogosławił Zbór, pastora oraz braci i siostry z Londynu. Pastor Dennis po raz pierwszy wtedy przyjechał do Polski. Zaczęło się dość szczególnie, na pierwszym nabożeństwie w piątek głosił o kobiecie, która dotknęła się kraju szaty Jezusa. W pewnym momencie słuchacze w zborze zaczęli się śmiać. Zdezorientowany zapytał tłumacza o co chodzi? Okazało się, że dwa dni wcześniej pastor miejscowy głosił dokładnie to samo przesłanie! I tak się zaczęło. Zbór dotknął się kraju szaty Pana! Moc Boża objawiała się szczególnie, Bóg mówił przez dary Ducha Świętego, ludzie przeżywali uwolnienie, zbawienie, napełnienie Duchem Świętym, radość. Bóg posłał potężne namaszczone Słowo! Obecność Boga była wyczuwalna tak, że można jej było dotknąć!  Ludzie nie chcieli opuszczać kaplicy po zgromadzeniach, które trwały do 4 lub 5 godzin! Te przeżycia stały się duchowym fundamentem dla wielu osób. Spotkania odbywały się wówczas w małej salce na poddaszu przy ul. Rynek II.

Następne lata, pomimo tak obiecujących przeżyć i wielu ludzi, którzy pojawiali się i budowali Zbór przyniosły pewien nieoczekiwany zwrot. Z przyczyn ekonomicznych kolejne rodziny i ludzie zaczęli zmieniać miejsce zamieszkania. Początkowo wyjeżdżali do większych zachodnich miast a potem za granicę… Jedno małżeństwo starszych, którzy byli liderami w wielu służbach, wyjechało, by objąć pastorowanie w innym zborze. I tak, w ciągu 2 lat wyjechało ok. 40% populacji zboru, w tym liderzy służb i część grupy uwielbiającej! Dla rozwijającego się niespełna 50 osobowego kościoła, to była bardzo duża wyrwa. W ciągu następnych lat z tych przyczyn Zbór spowolnił swą dynamikę.
Nie wszyscy jednak wyjeżdżali z powodów ekonomicznych. Warto odnotować brata Andrzeja Mielczarczyka z rodziną, który przez 3 lata był misjonarzem w Turcji, błogosławionym przez nasz kościół. Nauczył się języka tureckiego i mógł głosić Ewangelię w tym języku.
W roku 2003 nasze miejsce spotkań musieliśmy zmienić, a Pan Bóg otworzył nam nowe możliwości. Wynajęliśmy piętro nad sklepem od prywatnego właściciela – piękna przestronna sala z małym zapleczem. Wymagała jednak małego dostosowania budowlanego.

Mieściła się przy ulicy Szaniawskiego 32. Dzięki zaangażowaniu Zboru została szybko pomalowana i dostosowana do potrzeb nabożeństw. Była to jedna lepszych sal w Lubartowie. Minusami obiektu było to, że sala była na piętrze, brak parkingu, oraz konieczność używania butli gazowych do ogrzewania. Sala jednak służyła Zborowi przez 10 lat. Odbywały się w niej nabożeństwa, koncerty chrześcijańskie, ewangelizacje, akcje charytatywne, gwiazdkowa niespodzianka, rozdawanie produktów z Banku Żywności, klubiki dla dzieci i wiele innych. W tych latach do kaplicy zawitało wiele osób z Lubartowa i okolic by usłyszeć Ewangelię – setki, a w zasadzie łączna liczba osób zapewne sporo przekroczyła tysiąc.
Wymienić należy szczególnie pewien rodzaj służby, który powstał w roku 2005, gdy pastor otrzymał słowo o dzieleniu się chlebem. W co drugą środę nabożeństwo organizowaliśmy specjalnie dla ludzi z miasta, by głosić Ewangelię. Żeby ich przyciągnąć zamawialiśmy chleb z piekarni, który po spotkaniu z błogosławieństwem rozdawaliśmy. Do chleba dołączyliśmy konserwy. Nasza działalność stała się znana w mieście, ludzie zapraszali jedni drugich. Pojawiało się sporo ludzi uzależnionych. Kościół zyskał bardzo wielu sympatyków, często jednak z trudnych środowisk. Dla dzieci z tych rodzin został zorganizowany klubik w kaplicy, który działał kilka lat. Organizowaliśmy też wyjazdy na Dni Skupienia dla alkoholików do Ustronia, które dofinansował nawet Urząd Miasta. Ewangelia zmieniła życie kilku osób, zaowocowało to chrztami wodnymi. Niektóre zmiany były bardzo dużym świadectwem dla środowiska. O niektórych pisały nawet miejscowe gazety. Dodać jednak należy, że sporo osób, które pojawiały się w Zborze, po tym jak słyszały Ewangelię, zmarły, niektóre z przepicia! Oprócz listy osób ochrzczonych, mamy też listę sympatyków, którzy usłyszeli Ewangelię i zmarli…. W pracy duszpasterskiej okazało się, że sporym problemem jest to, że osoby uzależnione, które przyjęły Ewangelię potem dalej mieszkają w swoim środowisku. Wielu z nich trudno było w takiej sytuacji wytrwać. Lepszą sytuacją był np. wyjazd do ośrodka chrześcijańskiego itp. Ciekawym świadectwem Bożego zaopatrzenia jest to, że choć zbór rozdawał chleb, który sam kupował (i inne rzeczy) przez wiele lat, to nigdy nie miał problemów finansowych – przy liczbie stałych członków 20-30 osób. A wręcz przeciwnie, w czasie tej służby zakupił własny obiekt zborowy  z własnych środków!

Po podniesieniu nam czynszu o 80% w dotychczasowej kaplicy, postanowiliśmy szukać wreszcie własnego obiektu. W sposób cudowny znaleźliśmy działkę z budynkami przy ul. Chmielnej 7 (nieco dalej od centrum). Zborownicy złożyli się na zakup działki i stała się ona własnością Zboru. Był tam stary dom drewniany i murowane komórki. Zastanawialiśmy się czy stare budynki zburzyć i budować nowe, czy dostosować tymczasowo istniejące. Funduszy już nie mieliśmy. Postanowiliśmy stający Dom przerobić na tymczasową kaplicę. Rozbiórkę ścian wewnątrz rozpoczęliśmy przy mrozie. Mieliśmy dwa miesiące na dostosowanie domu na kaplicę, bo wymówiliśmy poprzednią  salę w związku z dużymi kosztami. I tu spotkał nas cud: z pomocą, że wykończą nam wnętrze zaoferowali się znajomi bracia z Białorusi (wcześniej bywali u nas)! Co ciekawe, było to w okresie najgorszych stosunków UE z Białorusią i trudnościami z wjazdem! Wnętrze zostało wykończone i 01.04. 2012 mieliśmy inauguracyjne nabożeństwo. I tak przenieśliśmy się ostatecznie na naszą działkę. W ciągu paru lat stopniowo remontowaliśmy i odnawialiśmy posesję, elewację budynku, budynek gospodarczy, który przerobiliśmy na magazyn, świetlicę, salę katechetyczną, ogrodzenie, opaskę itd. Dziś w kaplicy może się swobodnie zmieścić ok. 60 osób. Jest to wystarczające na zwykle nabożeństwa ale trochę małe na akcje specjalne. Za to mamy duży płac na działce, który już wykorzystywaliśmy na działania ewangelizacyjne, np. festyn dla dzieci, koncerty muzyki chrześcijańskiej.

Po zmianie lokalizacji praca zboru stała się nieco spokojniejsza, wielu sympatyków zaczęło rzadziej pojawiać się na spotkaniach (w tym sporo uzależnionych). Nie znaczy to, że zbór zaprzestał ewangelizowania. Przeprowadziliśmy wiele akcji ewangelizacyjnych. Wraz z nowym obiektem otworzyły się nowe możliwości pracy (także dla przyszłych pokoleń).
Jest to pierwszy obiekt zboru protestanckiego w Lubartowie od czasów Reformacji.